środa, 31 sierpnia 2011

Wycieczka

Po ciężkiej zdrowotnie nocy poranek przywitał nas słońcem. Od razu wstąpiła w nas nowa energia i nowe pomysły na spędzenie dzisiejszego dnia. Po małej burzy mózgów doszliśmy do wniosku, że najlepszym pomysłem na słoneczny, ale niezbyt ciepły dzień będzie wycieczka. Nasz wybór podał na oddalone o ok 6 km od Kołobrzegu Grzybowo. Dla porządku przytoczę kilka podstawowych danych na temat tego miejsca. Grzybowo to miejscowość letniskowa położona w bezpośrednim sasiedztwie morza, około 300 m od jego brzegu, przy drodze z Kołobrzegu do Mrzeżyna. Usytuowane jest dość niezwykle, bo na terenie tzw. depresji grzybowskiej (0,30 - 1,00 m p.p.m.). Morze Bałtyckie w jego okolicach tworzy akwen zwany Zatoką Grzybowską: ma ona około 7 km długości, a głębokość wcięcia w ląd wynosi 800m.
Ta nieregularność linii brzegowej sprawia, że woda jest tu cieplejsza niż w Kołobrzegu. Grzybowo, podobnie jak cały pas nadmorski gminy Kołobrzeg, leży w Strefie Chronionego Krajobrazu, obowiązują tu zasady Strefy Ochrony Uzdrowiskowej.
My wybraliśmy się do Grzybowa autobusem komunikacji miejskiej. Miejscowość z racji ostatniego dnia wakacji nieco już opustoszała, spokojna i cicha. Informacje co do cieplejszej wody niż w Kołobrzegu nie potwierdziły się, chociaż to pewnie dlatego, że pogoda z godziny na godzinę się pogarszała. Pospacerowaliśmy trochę opustoszałą plażą, spoglądając w kierunku wysuniętego w morze Dźwirzyna.

Stwierdziliśmy też, że w tym miejscu i przy takiej pogodzie morze jest szczególnie szaro-bure. Zresztą sami zobaczcie

Zimno i nadciągające deszczowe chmury w niedługim czasie wygoniły nas z plaży. Później była gorąca aromatyczna kawa w Restauracji "Fanaberia", spacer spokojnymi uliczkami i powrót do Kołobrzegu, który przywitał nas deszczem. No cóż popołudnie i wieczór spędzimy z herbatką przy książce, ale to też nie zła opcja.

wtorek, 30 sierpnia 2011

Z pogodą na bakier.

Pogoda wyraźnie nas nie lubi. Jesteśmy już 4 dzień w Kołobrzegu, a wciąż nie udało nam się wykąpać w morzu. Przyjdzie nam na to jeszcze poczekać bo temperatura, zamiast rosnąć spada z każdym dniem. Zamiast plażowania będziemy musieli wymyślić urlopowy plan "B". Może jakieś wycieczki do ościennych miejscowości? Kąpiele w basenach krytych? Zobaczymy co nam podpowie wyobraźnia. A może jednak pogoda się nad nami zlituje i powrócą upały. Ze względu na chłód i wiszące nad nami deszczowe chmury, spacer ograniczyliśmy do uliczek starówki. Ruch na uliczkach zdecydowanie mniejszy. Widać, że to już koniec wakacji i dzieciarnia wraca do szkół. Pierwsze krople deszczu kończą nasz spacer. Krótkie zakupy i wracamy do naszego letniego domu, aby chociaż kulinarnie popuścić wodze fantazji. Obiad wyszedł nam całkiem smakowity. Dla ciekawskich podaję menu: wątróbki drobiowe z cebulką i jabłkiem, ziemniaczki i sałata masłowa ze śmietaną.
Muszę jeszcze na chwilę wrócić do wczorajszego dnia. Wspominałam Wam o tańcu płaszczki, który nas zachwycił podczas wizyty w oceanarium. Udało nam się zamieścić krótki filmik z fragmentem tego widowiska. Sami zobaczcie cóż za gracja.

poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Zmiany

Dzisiejszy dzień miał być dniem totalnej plażowej laby. No tak, ale człowiek myśli...a Pan Bóg kreśli jak mówi przysłowie. Tak też było tym razem. Wybraliśmy się po śniadaniu na plażę pełni nadziei, że chmury które lekko przysłaniają słońce niebawem się rozwieją. Na plaży spotkało nas pierwsze rozczarowanie. Zamiast szumu morza i widoku baraszkujących mew zobaczyliśmy dziwny statek i usłyszeliśmy terkot pracujących maszyn. Zmiany jakie zachodzą w tym mieście dotknęły także plażę. Realizowany jest plan poszerzenia plaży i stąd pracujące statki-maszyny pogłębiarki. No cóż dla wyższego celu trzeba przetrzymać okres przejściowy, więc staraliśmy się rozkoszować morzem i nie dostrzegać niedogodności. Niestety pogoda zamiast się polepszyć pogorszyła się i o plażowaniu nie było już mowy. Postanowiliśmy zrobić sobie spacer i zobaczyć co się jeszcze zmieniło w mieście od naszego ostatniego tu pobytu. Powstało kilka nowych punktów gastronomicznych i sklepów, dokończono budowę pięknej zadaszonej sceny na obrzeżach parku. Mam nadzieję, że już w przyszłym roku odbywać się tam będą fajne koncerty. Miejscem nowym, które zasługuje na szczególną uwagę jest Oceanarium. Można tam zabrać dzieci na wyjazdową lekcję przyrody, ale i samemu można spędzić miłe chwile ciesząc oczy widokiem morskiej fauny. Nas zachwycił "taniec" płaszczki, który udało nam się sfilmować. A także różnorodność form i kolorów ryb. Trochę tych widoków zabraliśmy ze sobą dla Was.











Lubię wracać

"Co dzień nas gna w nowe strony zadyszany czas. W sto dat, w sto spraw wciąga nas, gna nas. I moje dni wszechobecny pośpiech, czasu znak naznaczy mi, może przez to tak lubię: Lubię wracać tam, gdzie byłem już. Pod ten balkon pełen pnących róż, Na uliczki te znajome tak. Do znajomych drzwi pukać..."
Tymi właśnie słowami  Zbigniewa Wodeckiego mogłabym zobrazować początek moich wakacji. Usiłuję wyhamować tempo swojego życia, rozkoszować się małymi przyjemnościami. Chyba dopada mnie "starość". Jeszcze kilka lat temu wolałabym odkrywać nowe zakątki Polski albo świata, a dziś stwierdzam ze zdziwieniem, że jak mówią słowa tej piosenki... lubię wracać tam gdzie byłam...
Moja wakacyjna droga przywiodła mnie po raz kolejny w przyjazne progi Kołobrzegu. Spaceruję więc po znajomych uliczkach i w tych wędrówkach trafiłam dziś w miejsce, którego nie może zabraknąć na trasie tych wędrówek. To miejsce, w którym odkryłam jedną z moich miłości-słabości jaka jest kawa... ale nie zwyczajna, kawa miętowa. Kto nigdy nie spróbował tego napoju może być zdziwiony tym połączeniem. Czy mięta może pasować do kawy?  Moje zmysły doznały szoku gdy po raz pierwszy wzięłam łyk tej kawy do ust. Smak kawy znajomy. Smak mięty też znajomy, ale połączenie zadziwiające dla zmysłów. To kawa, którą można kochać albo nienawidzić. Ja, jak już wiecie, zakochałam się w niej i ta miłość trwa już 5 lat. Nasze pierwsze spotkanie nastąpiło właśnie tu w Kołobrzegu, w tym magicznym miejscu. Miejsce to zwą "Pożegnanie z Afryką". Więc ilekroć jestem w Kołobrzegu, mój nos po niewidzialnej nitce przyciąga mnie do filiżanki tego aromatycznego napoju.

Znajome miejsca, smaki, aromaty... chyba tego było mi potrzeba aby dobrze zacząć WAKACJE.



środa, 24 sierpnia 2011

Już wakacyjne

Zmotywowana, postanowiłam jeszcze czymś się z Wami podzielić przed wyjazdem. Będzie to ulubiona ostatnio przeze mnie forma graficzna - kolaż fotograficzny. Muszę się przyznać, że już kilka udało mi się popełnić. Trochę cierpliwości, trochę zabawy a jaki efekt. Zresztą po co dużo mówić sami zobaczcie.
     Jak mówią słowa znanej mi z dzieciństwa bajki..."chcecie wierzcie, lub nie wierzcie, myślcie sobie jak tam chcecie. A ja przecie Wam powiadam krasnoludki są na świecie". Jak widać są, zamieszkały we Wrocławiu i rozbiegły się po całym mieście. Towarzyszą mieszkańcom w każdej życiowej sytuacji i są turystyczną wizytówką i atrakcją Wrocławia. Kto ma ochotę na bliższe poznanie wrocławskich krasnali, a nie ma okazji pojechać do stolicy Dolnego Śląska, może się dowiedzieć o nich więcej tu:  www.krasnale.pl . Miłej lektury, a ja już naprawdę zmykam zapełniać moją wciąż pustą walizkę.

Poniewczasie

No to dostałam po uszach jak to się mówi. Tak naprawdę to wydawało mi się, że nikt tu nie zagląda i nie śledzi moich wpisów, więc troszeczkę zawiesiłam to moje pisanie na kołku. Okazało się inaczej ( co jednak bardzo mnie cieszy) i to moi czytelnicy czyli Wy upomnieliście się o mnie, dopytując czy, aby mi się coś złego nie stało bo na moim blogu nic nowego się nie pojawia. No i za to "lekceważenie" czytelników (za co z całego serca przepraszam) dostało mi się od mojej przyjaciółki po tzw. uszach (bo reprymenda była telefoniczna). No to kajam się po raz kolejny i solennie obiecuję poprawę. Niedługo wybieram się co prawda na urlop, ale postaram się także z drugiego końca Polski coś Wam napisać. Mam nadzieję, że czeka mnie ładna pogoda, miłe towarzystwo i wakacyjne przygody, o których z pewnością Wam napiszę. Drodzy Czytelnicy skoro teraz już wiem, że jesteście i macie ochotę czytać to co tu umieszczam, to czuję się zmotywowana do działania, czego dowód zobaczycie niebawem. A tymczasem pakuję walizki i w drogę.