piątek, 16 września 2011

Oko Wielkiego Brata.

Powrót do domu trwał kilkanaście godzin, za to powrót do blogowania – jak widać potrwał kilka dni. Myślę, że mi to wybaczycie bo sami wiecie jak trudno a powrót wdrożyć się w rytm pracy i obowiązków po dłuższym odpoczynku. Nazbierało się kilka zaległych spraw, którymi pilnie trzeba było się zająć, a i impet do pracy po urlopie jakby mniejszy. Powoli jednak ogarniam już zaległości i wracam do Was.
Dziś opowiem Wam o dziwnym powrocie moich Rodziców z urlopu. Wcześniej wspominałam, że moja suczka wypoczywa wraz z jamniczką rodziców w lesie. Tak też było bo moi Rodzice wyjechali w piękne okolice nad rzeką Pilicą, gdzie wśród przyrody spędzali czas na spacerach, zbieraniu borówek, grzybów i rozkoszowali się bliskością natury. Wczoraj po spakowaniu całej menażerii, na którą się składały (jak już wiecie) dwie suczki Simonka i Satinka oraz kanarek Noelek (kilku much i komarów zabranych na gapę nie liczę) ruszyli w około stukilometrową podróż do domu. Znacie to całkiem przyjemne uczucie powrotu z podróży, kiedy z radością myślimy o swoich czterech kątach, znajomych sprzętach i bliskich osoba z którymi już niebawem się spotkamy. Jakież było zdziwienie Rodziców kiedy wjeżdżając na swoją ulicę dostrzegli z daleka, że na ich ulicy zatrzymał się radiowóz. Jeszcze większe zdziwienie kiedy ten radiowóz zatrzymał się przed ich domem. Z uczuciem zaniepokojenia sami zaparkowali samochód i wysiedli z niego. W głowie pojawiło im się tysiąc - nie ukrywam - złych myśli. Może ktoś wkradł się do ich domu? Może komuś z najbliższych wydarzyło się coś złego? Nie było dużo czasu a myślenie, bo ładna pani policjantka w towarzystwie swojego kolegi już podchodziła ku moich Rodziców.
- czy to pan jest posiadaczem samochodu o numerach....?
- tak – z przestrachem odpowiedział mój Tata.
Muszę Wam powiedzieć, że mój Tata jest najrozważniejszym kierowcą jakiego znam. Zawsze przestrzega przepisów, nie dopuszcza do niebezpiecznych sytuacji na drodze.
- czy to pana samochód? - policjantka pokazała mu fotografię wykonaną przez fotoradar.
- czyżbym przekroczył dozwoloną prędkość? - dopytywał Tata
- nie. Natomiast w dniu 4.09.2011 wjechał pan tym samochodem do lasu.
- faktycznie wjechałem w jedną drogę leśną z myślą, że jest to droga dojazdowa do działek rekreacyjnych. Po przejechaniu jakiegoś odcinka okazało się, że jest to zamknięta droga leśna, a że miejsce było wyjątkowo urokliwe zatrzymałem się z żoną na krótki odpoczynek.
- no to w tej sprawie zgłosi się pan do nas na komendę.
Po złożeniu odpowiednich zeznań i przyznaniu się do popełnienia tego wykroczenia mój Tata ukarany odpowiednim mandatem karnym powrócił na łono rodziny.
Mój kuzyn usłyszawszy później całą tą historię skomentował to mówiąc:
- no to teraz już nawet nie można pojechać na romantyczną randkę do lasu, aby w ustronnym miejscu pościskać i pocałować się z dziewczyna, bo oko Wielkiego Brata patrzy.

1 komentarz:

  1. Długo mnie nie było i od razu natrafiam na przygody . Wszystko byłoby dobrze gdyby nie ten mandat .
    Wniosek ? Omijać lasy szerokim łukiem .
    Aromatyczna

    OdpowiedzUsuń