poniedziałek, 5 września 2011

Fotografia przedślubna.

Pomimo Waszych ciepłych życzeń dotyczących pogody nie utrzymała się ona dłużej niż przez weekend. Poniedziałek przywitał nas chmurami i deszczem. Obiecałam sobie po wczorajszym narzekaniu dziś być większą optymistką. Nie dam się tej pogodzie! Nie popsuje mi ona dobrego nastroju i pozytywnego nastawienia. Skoro nie korzystamy z uroków lata to musimy na dziś znaleźć sobie inne zajęcie. A może wybierzemy się do fotografa? Mieliśmy zrobić sobie profesjonalną fotkę do zaproszeń ślubnych - powiedział narzeczony. No fakt. Dawno planowaliśmy się wybrać do fotografa, ale jakoś nigdy nie znaleźliśmy na to czasu. Tak więc cel został obrany. Ruszamy na poszukiwanie zakładu fotograficznego. Pierwszy znaleźliśmy przy ul. Dubois. Niestety wykonywali jedynie zdjęcia do dokumentów. No cóż poszukamy dalej. Na tej samej ulicy znaleźliśmy studio fotograficzne zajmujące się fotografią artystyczną. Brzmi nieźle, udajemy się do lokalu na pięterku. Tu owszem chętnie wykonają z nami sesję fotograficzną robiąc ok 5 ujęć, za kwotę 130 zł. Zdjęcia w wersji elektronicznej (na których w przypadku naszych zaproszeń bardziej nam zależało) za dodatkową opłatą. Hymm... jak dla nas to trochę drogo. Tym bardziej, że do zaproszenia potrzebne jest nam jedno ujęcie. Poszliśmy więc dalej w poszukiwaniu kolejnego zakładu. Znaleźliśmy taki na ul. Łopuskiego. Za wykonanie fotografii portretowej w jednym egzemplarzu plus wersja elektroniczna 50 zł. Taniej chyba nie znajdziemy, więc zdecydowaliśmy się na zrobienie zdjęcia. Niezbyt uprzejmy Pan wprowadził nas do ciemnego pomieszczenia. Pewnie za chwilę ustawi oświetlenie i ustawi nas w odpowiedniej pozie. Nic takiego nie nastąpiło. Jedyne zdanie które wypowiedział Pan to było - Proszę się trochę przysunąć do Pani. Potem nastąpiły trzy błyski flesza i koniec. Uiściliśmy opłatę i było po wszystkim. Zdjęcie będzie gotowe o 15 - usłyszeliśmy na odchodnym. Pełni złych obaw poszliśmy pospacerować po starówce, aby doczekać do 15-tej. Ten czas spędziliśmy bardzo miło, rozmawiając, obserwując spacerujących turystów i konsumując na wolnym powietrzu w ogródku dania obiadowe kuchni włoskiej. I nie była to bynajmniej pizza. Ogródek na szczęście osłonięty był parasolami, bo tuż po 14 zaczęło znowu padać. Kiedy minęła 15 ruszyliśmy w kierunku zakładu fotograficznego. Gburowaty Pan podał nam kopertę z naszym zdjęciem. To co zobaczyliśmy prawie zwaliło nas z nóg. Gorszego zdjęcia nikt nam nie zrobił. Oddaliśmy się w ręce profesjonalisty ufając w jego wiedzę i doświadczenie. To co zobaczyliśmy nijak nie nadawało się na portret a tym bardziej zaproszenie ślubne. Staliśmy z narzeczonym obok siebie jak dwoje przypadkowych ludzi z autobusu, a nie para którą łączy uczucie. Tło zdjęcia było kruczo czarne. Na tym tle moje aktualnie mahoniowe włosy i ciemno brązowe włosy mojego narzeczonego były prawie niewidoczne. Brak podświetlenia przy robieniu zdjęcia spowodował zaznaczające się pod oczami cienie, natomiast moja szyja i ramiona odbijały światło flesza tak jakby były wysmarowane olejem. Jednym słowem fotka nie nadaje się do celu w jakim została wykonana, ani też do żadnego innego celu. Wybaczcie, że jej tu Wam nie pokaże, ale w przypływie rozczarowania i nie ukrywam złości potargałam jedyną odbitkę. Za oknem deszcz nadal pada. Urlop przekroczył już półmetek. Fotografia przedślubna nie wyszła. I jak tu nie narzekać? Oj trudne zadanie przede mną.

2 komentarze:

  1. Wiesz co ? Wracaj na Śląsk . Tutaj zrobią Wam wspaniałe zdjęcie . I cały czas słońce świeci . Coś Wam się ten urlop pogodowo nie udał . Pozdrawiam i przesyłam słoneczny uśmiech .
    Aromatyczna

    OdpowiedzUsuń
  2. Wybacz, ale uśmiechnęłam się czytając Twój wpis. Przypomniało mi się, jak to próbowaliśmy z moim przyszłym fryzury ślubne. Totalna katastrofa. "ze spuszczoną głową, powoli" wracaliśmy z tej próby do domu, a potem... czesaliśmy się własnoręcznie :)
    Najlepsza pewnie do zaproszeń okaże się jakaś fotka niepozowana - przeszukajcie własne archiwa.
    Wszystkiego dobrego Wam życzę
    bakhita

    OdpowiedzUsuń